Cztery obiekty przestrzenne uszyte ręcznie i maszynowo z wykorzystaniem czarnego poliestru i syntetycznego wypełnienia (kulki silikonowej), stanowiące części odzieży, o długościach 130 cm (płaszcz), 45 cm (mufka), 70 cm (kamizelka), 120 cm (narzutka).
Forma projektów została zainspirowana elementami charakterystycznymi dla współczesnego krajobrazu, otaczającymi nas właściwie na każdym terenie rozwiniętym przemysłowo czy po prostu cywilizacyjnie. To np. systemy rur wentylacyjnych, kanalizacyjnych i ciepłowniczych, okablowania budowli, kraty i włazy kanalizacyjne czy nasprejowane na ścianach budynków tagi, które oprócz pełnienia określonych funkcji użytkowych tworzą także wizualną powłokę, warstwę w obecnej przestrzeni. Struktura stworzonych przeze mnie obiektów wizualnie odnosi się do kształtów wyżej wymienionych komponentów.
Poszczególne fragmenty pracy, ze względu na zastosowane materiały i sposób łączenia, stanowią rodzaj warstw i powłok - wierzchnich okryć, które mogą chronić przed zimnem, modyfikować sylwetkę czy zapewniać komfort użytkownikowi.
Paulina Poczęta
„Malowanie na ulicy jest za każdym razem wielką przygodą” – zacytowane słowa lubelskiego artysty streetartowego Raspazjana otwierające prace pisemną Pani Hanny Golis posłużą mi do napisania tej opinii, bowiem obcowanie z Panią Hanną w roku dyplomowym było dla mnie za każdym razem wielką przygodą. Aktywność, zaangażowanie, zmiany koncepcji pracy, potyczki materiałowe i zmaganie się z niełatwą materią szycia i kształtowania elementów pracy z pojedynczych, wypchanych elementów zaowocowały wykonaniem pracy dojrzałej, osadzonej w rzeczywistości autorki, umotywowanej osobiście (odniesienia do street artu) i bardzo ciekawej pod względem estetycznym, użytkowym i technologicznym. Czym jest zestaw prac stworzony przez dyplomantkę? Czy okryciami wierzchnimi, wyrazem buntu wobec postprzemysłowej brzydoty naszych miast, akceptacji i pokory względem naszego niemal ‘naturalnego’ miejskiego krajobrazu? Uważam, że to praca nie pozwalająca się jednoznacznie określić, jest tym wszystkim po trochu i jest jeszcze więcej niż tym, bo czy nie mogłaby być także początkiem autorskiej kolekcji ubrań, a nawet kolekcji haute couture? Oceniam pracę wykonaną przez Panią Hannę Golis bardzo dobrze pod względem koncepcyjnym i wykonawczym. Powłoki i warstwy intrygują, chciałoby się je założyć, ale jednocześnie oglądać i wyobrażać sobie ją w przestrzeni skąd zaczerpnęła swoje źródło. Elementy składowe prace powlekają sylwetkę czy to modelki, manekina stając się warstwą spójną z tym, co nas otacza pozwalając zaakceptować nasze codzienne miejskie widoki i ich niby szpecące detale. Jak widać można inspirację zaczerpnąć z chodnikowego spaceru, niczym zwiedzając Benjaminowskie Pasaże.
Pani Hanna wykazuje duże zdolności kreacyjne i nie boi się eksperymentów z materią tekstylną. Na długo zapamiętam jej prace z poprzedniego roku akademickiego, gdy kształtowała swoją własną tkaninę z pieczołowicie zszywanych ze sobą autentycznych metek wyciętych z ubrań. Wielokrotnie obawiałam się, że misterium żmudnej pracy rzemieślniczej i handmead’u ją zniechęci, należy bowiem do osób wrażliwych i rzetelnych, teraz jednak wiem, że potrafi przełamać znużenie budowania formy z poszczególnych elementów i nie poddaje się, mimo zmęczenia i oporu materii. Byłabym dumna, gdyby Pani Hanna kontynuowała tą swoją rozpoczętą drogę kształtowania na swoje potrzeby eksperymentalnej tkaniny.