wtorek, 29 października 2019

Pierwsze dyplomy magisterskie z Unikatu, dr Paulina Poczęta




























Aleksandra Gil, Czułość
Czułość to obiekt rzeźbiarski o wymiarach 135 cm x 76 cm x 83 cm wykonany z wełny czesankowej metodą spilśniania.
W dobie zmagań z teraźniejszością zapominamy o wypieranej kwestii przemijania, która ma konsekwencje w marginalizowaniu uczuć i potrzeb osób starszych. W mojej pracy dyplomowej chcę zwrócić uwagę na nieunikniony aspekt starzenia, na wciąż przecież silne emocje przeżywane przez osoby w starszym wieku wypierane przez wyidealizowany obraz mass mediów zogniskowany wyłącznie na młodość, cielesną perfekcję i konsumpcję.
Starość jest dla mnie najbardziej enigmatycznym, nieprzewidywalnym, a jednocześnie najbardziej tragicznym ze wszystkich etapów życia człowieka. Perspektywa niedołężności i choroby przeraża, kwestia demencji i nieświadomości życia w trakcie ostatniego etapu wydaje się być najokrutniejszą formą przemijania. Wisząca w powietrzu perspektywa światowego kataklizmu, przyszłych zdarzeń, na które nie mam wpływu może odebrać mi możliwość doczekania starości.
Czułość jest próbą stworzenia obrazu mojej starości świadomej, akceptowanej, kochanej. Manifestem postępującego czasu, moich obaw i pragnień z perspektywy nieuchronności zmian i konsekwencji przemijania.


Paulina Poczęta
Praca dyplomowa pod tytułem „Czułość” Pani Aleksandry Gil wykonana z wełny czesankowej w soczystym, wręcz nieprzyzwoitym czerwonym kolorze jest obiektem, miękką rzeźbą, tkaniną eksperymentalną, ale jest przede wszystkim ucieleśnieniem wizji starości autorki. W obiegu medialnym, kulturalnym, popkulturowym młodość jest idealizowana, płciowość stygmatyzowana, a starość właściwie nie istnieje. Zepchnięta na margines niewidzialności starość ukrywa swoje uczucia, swoje potrzeby, emocje, fizyczność. Pani Aleksandra przywraca nam – oglądającym ten wyrzucony sprzed oczu aspekt życia, nieuniknione starzenie, destrukcja ciała, wiotczenie. Świetne wyczucie bryły i rzeźbiarskie predyspozycje na bardzo wysokim poziomie pozwoliły okiełznać nową technikę, jaką stało się dla Pani Gil filcowanie wełny. Metoda znana z warsztatów rękodzielniczych, obszernie obecna w internetowym obiegu w małym, często dekoracyjnym wymiarze stała się tutaj pełnowartościową techniką przeobrażenia materii naturalnej, wiotkiej i delikatnej w trójwymiarową bryłę przedstawiającą niemal w naturalnej proporcji dwoje dojrzałych ludzi. Dla osób postronnych nie musi być wiadome, że do pracy Pani Aleksandry pozowali jej dziadkowie. Ukochani dziadkowie, którzy z lekkim skrępowaniem, ale i czułością odsłonili własnej wnuczce fragment ich bliskiej relacji. Materiał zdjęciowy oraz bezpośredni kontakt bliskiej więzi dyplomantki z dziadkami przysłużył się do stworzenia rzeźby pulsującej życiem, uczuciem, realnością tej łączącej dwoje starszych ludzi bliskości.
Wybranie tylko jednego i jakże znamiennego koloru – czerwieni pozwoliło skupić całą uwagę na gestach, na kształtach, fakturach, portretach, także anatomii choć wiem, że Pani Ola nie chciała popisywać się małpią zręcznością i ten anatomiczny aspekt przedstawienia ludzkich ciał był ważny, jednak nie najważniejszy. Dlatego ukazuje się nam „Czułość” starszych osób, dwojga dojrzałych ludzi, a nie portret całopostaciowy dwojga ludzi. Uważam, że to była bardzo przemyślana decyzja. Materia tej czerwieni aż razi swoją gorączką, trudno nawet sfotografować gotową pracę Pani Aleksandry, czerwień swą żywością broni dostępu. Podobnie jak najbardziej zewnętrzna z powłok wełny, ubijanych wielowarstwowo i czasochłonnie to zdaje się przybierać namacalność struktury skóry z jej powiększonymi porami, zmarszczkami to zaś unosi się lekko po powierzchni rzeźby, jakby ulotnie dotyka, dopieszcza to ‘ukazanie’. ‘Ukazanie’, a nie właśnie – pokazanie starości i czułości w starości jest tutaj może lepszym słowem, ba! ta ‘czułość’ się wymyka i jest daleka od nachalnego obrazowania. To nie laurka, to praca ukazująca potencjał, zarówno w starości dojrzałej, świadomej i pogodzonej lecz żywej jak i potencjał nowego rzeźbiarskiego tworzywa, które jak się okazało można okiełznać dłonią wyposażoną w igłę, albo jak wymyśliła Pani Aleksandra w drewniane autorskie trzymadło z wieloma igłami.
Pracę dyplomową oceniam jako bardzo dobrą!
W tym miejscu chciałabym jeszcze napisać, że Pani Aleksandra filcowała także portret swojej babci przy użyciu wełny w różnych i kolorach dobranych do realnego kolorytu urody modelki i wyszło jej bardzo dobrze, znaczy się, że prócz rzeźbiarskich inklinacji ma także duże wyczucie kolorystyczne, jednakże świadomie korzysta z niego i wybiera taki zestaw, który w danym momencie jest jej niezbędny do przekłucia (dosłownie i w przenośni) swojej wizji i konceptu.
Gratuluję ogromu wykonanej pracy, wiele godzin spędzonych także samotnie w pracowni unikatowej przyniosło te bardzo dobre efekty i życzę sobie, aby dyplomantka swoją pracę pokazała w obiegu galeryjnym, no i przede wszystkim, żeby dalej rozwijała swoją wizję świadomej i dobrej starości, a technikę filcowania i autorskie do niej podejście podniosła do rangi sztuki. Może kiedyś będzie to znak rozpoznawczy naszej zdolnej, byłej studentki.



























Hanna Golis Powłoki i warstwy

Cztery obiekty przestrzenne uszyte ręcznie i maszynowo z wykorzystaniem czarnego poliestru i syntetycznego wypełnienia (kulki silikonowej), stanowiące części odzieży, o długościach 130 cm (płaszcz), 45 cm (mufka), 70 cm (kamizelka), 120 cm (narzutka).
Forma projektów została zainspirowana elementami charakterystycznymi dla współczesnego krajobrazu, otaczającymi nas właściwie na każdym terenie rozwiniętym przemysłowo czy po prostu cywilizacyjnie. To np. systemy rur wentylacyjnych, kanalizacyjnych i ciepłowniczych, okablowania budowli, kraty i włazy kanalizacyjne czy nasprejowane na ścianach budynków tagi, które oprócz pełnienia określonych funkcji użytkowych tworzą także wizualną powłokę, warstwę w obecnej przestrzeni. Struktura stworzonych przeze mnie obiektów wizualnie odnosi się do kształtów wyżej wymienionych komponentów.
Poszczególne fragmenty pracy, ze względu na zastosowane materiały i sposób łączenia, stanowią rodzaj warstw i powłok - wierzchnich okryć, które mogą chronić przed zimnem, modyfikować sylwetkę czy zapewniać komfort użytkownikowi.



Paulina Poczęta
„Malowanie na ulicy jest za każdym razem wielką przygodą” – zacytowane słowa lubelskiego artysty streetartowego Raspazjana otwierające prace pisemną Pani Hanny Golis posłużą mi do napisania tej opinii, bowiem obcowanie z Panią Hanną w roku dyplomowym było dla mnie za każdym razem wielką przygodą. Aktywność, zaangażowanie, zmiany koncepcji pracy, potyczki materiałowe i zmaganie się z niełatwą materią szycia i kształtowania elementów pracy z pojedynczych, wypchanych elementów zaowocowały wykonaniem pracy dojrzałej, osadzonej w rzeczywistości autorki, umotywowanej osobiście (odniesienia do street artu) i bardzo ciekawej pod względem estetycznym, użytkowym i technologicznym. Czym jest zestaw prac stworzony przez dyplomantkę? Czy okryciami wierzchnimi, wyrazem buntu wobec postprzemysłowej brzydoty naszych miast, akceptacji i pokory względem naszego niemal ‘naturalnego’ miejskiego krajobrazu? Uważam, że to praca nie pozwalająca się jednoznacznie określić, jest tym wszystkim po trochu i jest jeszcze więcej niż tym, bo czy nie mogłaby być także początkiem autorskiej kolekcji ubrań, a nawet kolekcji haute couture? Oceniam pracę wykonaną przez Panią Hannę Golis bardzo dobrze pod względem koncepcyjnym i wykonawczym. Powłoki i warstwy intrygują, chciałoby się je założyć, ale jednocześnie oglądać i wyobrażać sobie ją w przestrzeni skąd zaczerpnęła swoje źródło. Elementy składowe prace powlekają sylwetkę czy to modelki, manekina stając się warstwą spójną z tym, co nas otacza pozwalając zaakceptować nasze codzienne miejskie widoki i ich niby szpecące detale. Jak widać można inspirację zaczerpnąć z chodnikowego spaceru, niczym zwiedzając Benjaminowskie Pasaże.
Pani Hanna wykazuje duże zdolności kreacyjne i nie boi się eksperymentów z materią tekstylną. Na długo zapamiętam jej prace z poprzedniego roku akademickiego, gdy kształtowała swoją własną tkaninę z pieczołowicie zszywanych ze sobą autentycznych metek wyciętych z ubrań. Wielokrotnie obawiałam się, że misterium żmudnej pracy rzemieślniczej i handmead’u ją zniechęci, należy bowiem do osób wrażliwych i rzetelnych, teraz jednak wiem, że potrafi przełamać znużenie budowania formy z poszczególnych elementów i nie poddaje się, mimo zmęczenia i oporu materii. Byłabym dumna, gdyby Pani Hanna kontynuowała tą swoją rozpoczętą drogę kształtowania na swoje potrzeby eksperymentalnej tkaniny.





























Kamila Ziegler Morał zaktualizowany
Tematem mojej pracy dyplomowej z Pracowni Działań Unikatowych jest cykl trzech szytych i haftowanych książek artystycznych zatytułowanych - „Morał zaktualizowany”. Rozmiary każdej z nich to 120 cm (długość po rozłożeniu) i wysokości 30 cm. Ilustracje w książce zostały przeze mnie wyhaftowane czarną nicią na białej tkaninie.Praca ukazuje trzy nowe oblicza starych baśni. Przedstawione zostały w niej problemy współczesnego świata za pomocą wplecenia innego morału do znanych opowieści z dzieciństwa. Wykorzystałam najpopularniejsze bajki ponieważ są wszystkim znane, a za ich pomocą - zmieniając jedynie atrybuty głównych bohaterek i bohaterów oraz elementy scenerii mogłam ukazać problemy: otyłości (na podstawie bajki o Jasiu i Małgosi), niebezpieczeństw internetowych poprzez udostępnianie zbyt wielu informacji w mediach społecznościowych (na podstawie bajki o Czerwonym Kapturku) oraz gadżetomanii i uzależnienia od technologii mobilnych (na podstawie bajki o Królewnie Śnieżce).
Zdecydowałam się na wykonanie książek z miękkiego materiału i haftowanych ilustracji ponieważ kojarzy mi się to z czytaniem dziecku do poduszki, gdzie w bezpiecznej i przytulnej atmosferze dziecko poznaje ogólnoludzkie typy zachowań i poprzez prostą alegoryczność bajki uczy się świata. Zadaniem tych opowieści jest przestroga, pokazanie szokującej prawdy oraz zwrócenie uwagi na czyhające aktualnie zagrożenia.Klasyczna ilustracja została zastąpiona autorską techniką haftu gdzie cienką nić, niczym filigranowy rysunek piórkiem rozpięłam na powierzchni tkaniny zaczepiając go o pojedyncze nitki osnowy. Ze względu na drobiazgowość i wieloelementowość tworzonych i haftowanych ilustracji ograniczyłam kolor do czerni i bieli, a kolorowe, jednolite okładki zastosowałam dla rozróżnienia poszczególnych książek/bajek.


Paulina Poczęta
Pani Kamila Ziegler, która w zeszłym roku akademickim stawiała pierwsze kroki w działaniach z tkaniną od razu wykazywała się dużą precyzją i skupieniem. Pracowała nad cyklem poduszek, której powłoki/poszewki ocieplały nasze fizyczne przywary i niedoskonałości cielesne. „Felerne Jaśki” przy użyciu eksperymentalnych technik szycia, filcowania na tkaninie, drapowania i formowania trójwymiarowych elementów wypchanych z użyciem odpowiednich materiałów także przejrzystych obrazowały w powiększeniu poparzenia skóry, pieprzyki, znamiona, żylaki itp. Od początku naszego pierwszego spotkania Pani Kamila wspominała, że bardzo chciałaby wykonać w technice materiałowej, eksperymentując z tkaniną ilustracje do bajek. Zaczęła eksperymentować z różnymi rodzajami materiałów i różnymi technikami pracy z nimi. Stworzyła kilka przykładowych ilustracji tworząc kolaże tekstylne, łącząc jak w patchworku kawałki kolorowych tkanin i haft. Jej pomysł zobrazowania na nowo ikonicznych, znanych każdemu bajek przy pomocy jedynie i aż misternego haftu cienką czarną nicią na białej tkaninie był pokłosiem wszystkich wcześniejszych doświadczeń i prac. Kiedy przyniosła mi pierwszy zaczęty haft/ilustrację byłam pod dużym wrażeniem, bo choć temat tkaniny jest mi bliski i działania w tym obszarze tak ostatnio popularne - nie widziałam nigdy takiego sposobu haftowania, jaki wymyśliła dla swojej koncepcji pracy dyplomowej Pani Kamila. Haft w wykonaniu Pani Kamili jest unikatowym rozwiązaniem dyplomantki i polega na delikatnym rozpinaniu nitki głównie na powierzchni wierzchniej, zaczepiając i zmieniając kierunek prowadzenia linii/nici zaczepiając jedynie o poszczególne wątki osnowy tkaniny. Sposób unikalny, efemeryczny i delikatny pozwolił zobrazować główną ideę pracy z ilustracją uwspółcześnionych bajek – ukazać w ten misterny sposób drobiazgowy rysunek przestawiający znanych nam bohaterów i bohaterki bajek w nowym świecie. Mamy tutaj do czynienia z Jasiem i Małgosią, którzy zwiedzeni przez złą Czarownicę zostają utuczeni fast foodem w chatce nie z piernika, a w McDolandowym przybytku znanym każdemu dziecku. Śpiąca Królewna nie usypia gryząc zatrute jabłko, a uzależnia się od imackowych gadżetów okraszonych popularnym logotypem Apple’a. Czerwony Kapturek też niebezpiecznie flirtuje z nowymi mediami publikując selfie w sieci oznacza, gdzie dokładnie się znajduje i zły wilk namierza ją bez problemu zanim dotrze do domu babci. Muszę przyznać, że Pani Kamila wymyśliła bardzo adekwatny sposób tego haftu by oddać drobiazgowy rysunek z zaprojektowanymi planszami poszczególnych ilustracji. Podziwiam zręczność i staranność niemal zegarmistrzowską wykonania każdej ilustracji, która zarazem bawi swoją uwspółcześnioną wersją morału z lekkim przymrużeniem oka. Forma rozkładanej książki zaczerpnięta została z harmonijkowego szkicownika chińskiego. Na jego podstawie dyplomantka uszyła jego tekstylny szkielet, gdzie wewnętrzną stronę stanowią poszczególne haftowane ilustracje, a okładka gładka, bez żadnego tekstu w trzech kolorach soczystej żółcieni, fioletu i czerwieni służy jedynie rozróżnieniu poszczególnych książek.
Całość pracy dyplomowej Pani Kamili Ziegler oceniam bardzo dobrze. Na wszystkich etapach powstawania dyplomu Pani Kamila pracowała regularnie, rzetelnie i z dużym zaangażowaniem.
Jestem zadowolona i dumna z pracy, jaką wykonała Pani Kamila, także tej nie widocznej tutaj na końcowym etapie obrony i archiwizacji dyplomu. Czas eksperymentowania i próbowania różnych form tekstylnego kreowania ilustracji doprowadził w przypadku Pani Kamili do bardzo ciekawych i indywidualnych, unikatowych rozwiązań w postaci tego niecodziennego ‘haftu’. Mam nadzieję i będę kibicować Pani Kamili, aby tak się stało – by jej nowatorskie ujęcie ilustracji zostało dostrzeżone na szerszym polu, także poza murami naszej uczelni.

Obrony trzech powyższych prac dyplomowych odbyły się dnia 12.09.2019 w Instytucie Sztuki w Cieszynie.












Defekt Zamierzony, Galeria Klatka, wystawa prac z pracowni dr Pauliny Poczętej, maj 2019.

Magdalena Piotrowska Defekt niezamierzony






Ulyana Liolia "Portrety" i "Pomad to"







Wiktoria Caputa Wizerunki ujawnione







Jarosław Kuś Obiekt pożądania








Jarosław Kuś Tkanina eksperymentalna







Zuzanna Lichota Nić pokolenia
Haft na obrusie rozpoczęty kilkadziesiąt lat temu przez moją Prababcie Eufrozynę. Znaleziony przez moją Mamę, pokazany mi stał się artystycznym wyzwaniem. Zachwycił mnie. Aby odnaleźć w hafcie siebie postanowiłam, że moim kwiatom nadam charakter pelargonii. Kwiaty te są w moim domu od zawsze, są częścią historii mojej rodziny. Mama pielęgnuje je z niezwykłą czułością, a one odwdzięczają się swoim wdziękiem. Dostrzegły to także moje oczy, które za każdym razem, gdy spoglądają na pelargonie widzą piękno.
Posiadam tak cenny materiał, pomysły na realizację i co dalej? Jak kontynuować, tą piękną szytą nicią historię nie mając doświadczenia z haftowaniem? Drogę wskazała mi Babcia Tereska, więc zaczęłam działać! Tak powstał obrus! Tak powstała niesamowita więź uszyta nicią! Prababcia rozpoczęła, Babcia była radą, Mama inspiracją a ja pełna zachwytu kontynuuję. Pozostawiam kilka elementów niedokończonych, niech przyszłe pokolenia poczują to co ja!







Zuzanna Lichota Defekt czasu, dziennik przemijania
Na drodze leży liść jesienny, a ja mówię "jaki on piękny!". Ma liczne defekty, zalety. Jest taki pozaginany, dziurawy, ma liczne ubytki, kolory już nie takie żywe. To cały on! Wnikliwa obserwacja tych wrażliwych zmian w anatomii liścia, umożliwiła mi stworzenie cyklu 17 prac, których głównym bohaterem jest jesienny skarb. Czas płynie wraz z nim, czas widoczny jest na nim, w nim, przemija. 







Agnieszka Bonisławska Równowaga








Olena Parkasevych Wypalone słowa








Hanna Golis Ściemnia się















Anna Szczepaniec Baluny, Instalacja i akcja podczas wernisażu.







Anna Kłos Transformacja








Wiktoria Domin Ufpuf, Angelika Lorek Łapserdaczek







Maria Mroziak Szmata












Anna Cieślar Pranie ręczne











"Defekt zamierzony" to tytuł końcoworocznej wystawy prac studenckich z prowadzonej przeze mnie
Pracowni Działań Unikatowych oraz z Pracowni Rysunku, prac powstałych w roku akademickim 2018/2019.
Wernisaż wystawy miał miejsce w Galerii Klatka w Instytucie Sztuki w Cieszynie, dnia 29.05.2019.

Zdjęcia z wernisażu można obejrzeć na prowadzonej przeze mnie stronie Pracowni Dz.Unikatowych na FB:
https://www.facebook.com/pg/pracowniaunikatowa/photos/?tab=album&album_id=335232740762042
Wykaz wszystkich prac prezentowanych na wystawie:
Emilia Ciurla Zimową nocną porą
Anna Cieślar Pranie ręczne
Maria Mroziak Szmata
Maria Mroziak Dziewczyna z perłą
Anna Kłos Transformacja
Olena Parkasevych Wypalone słowa
Jarosław Kuś Tkanina eksperymentalna
Jarosław Kuś Obiekt pożądania
Angelika Lorek Łapserdaczek
Angelika Lorek Facet nie pies
Magdalena Piotrowska Defekt niezamierzony
Agnieszka Bonisławska Równowaga
Ulyana Liolia Portrety
Ulyana Liolia Ponad to
Wiktoria Caputa Wizerunki ujawnione
Wiktoria Domin Ufpuf
Zuzanna Lichota Defekt czasu, dziennik przemijania
Zuzanna Lichota Nić pokolenia
Paulina Poczęta Tosia
Anna Szczepaniec Baluny
Wiktoria Domin Dziarki
Hanna Golis Ściemnia się
Beata Gajecka Bóbr Berżerak



Pracownia Rysunku, I EA, II GR z roku akademickiego 2018/2019







































































































































































Prace studyjne z prowadzonej przeze mnie Pracowni Rysunku oraz realizacje tematów poza pracownią.